To musiała być moja wina. To ciągłe oskarżanie szumiało w mojej głowie.
Doprowadziłaś Tate'a do szaleństwa. Zabiłaś tych wszystkich ludzi i zabiłaś go. To była twoja wina, że w końcu złamał się. Wiedziałaś, że jest psychopatą i kochałaś to. Pociągało cię to. To ty byłaś ciemnością.
Więc ukryłam się przed nim. Nie chciałam stawać przed nim twarzą. Co jeśli własnie dlatego mnie zabił? Co jeśli w tej sposób chciał powiedzieć te wszystkie słowa, które niosą echo w mojej głowie? Nie miałam odwagi, żeby przekonać się czy to prawda. Więc ukryłam się. To było łatwe, ponieważ on nigdy mnie nie szukał. Oczywiście zawsze tu byłam. Zawsze obserwowałam go. Kochałam go pomimo morderstw. Zabił z zimna krwią tych dwóch mężczyzn dla tej kobiety o imieniu Nora. Sądzę, że nawet śmiałam się z ironii tego. Byłam ciemnością, musiałam być, zachęcającą mojego małego potwora. Kochałam każdą złą rzecz, którą zrobił tak samo mocno jak każdą dobrą.
Oczywiście wszystko zmieniło się, gdy poznał Violet.
Odkąd poznałam go, nic co zrobił tak bardzo nie rozgniewało, przeraziło i zasmuciło mnie. Minęło prawie osiemnaście lat i tylko jedna rzecz doprowadziła mnie do takiego szaleństwa. Był to czas, który on spędzał z Violet.
Niektóre duchy wiedziały, że tutaj jestem. Ale zawsze byłam cicha, trzymałam się z boku. Nikt mnie zbytnio nie znał. Wszyscy byli zszokowani, gdy pojawiłam się.
Najpierw byłam to tylko ja. Chciałam zobaczyć jak dużo krwi mogę wylać na podłogę zanim zagoję się i ile czasu zajmuje Moirze posprzątanie tego. Cięłam swoje nadgarstki, nogi, brzuch, a na końcu szyję. Wszędzie krew. Zawsze śmiałam się.
Kiedy to już mi nie wystarczało to zaczęłam niszczyć rzeczy. Uderzałam w ściany, aż moje ręce krwawiły, tłukłam słoiki w piwnicy, zbijałam talerze. Zaczęłam niszczyć rzeczy Violet co było ryzykowne. Nie wydawało mi się, żeby ona kiedykolwiek o tym myślała. Nie niszczyłam nic wielkiego, ponieważ zawsze bałam się, że Tate wyjdzie zza rogu, gdy będę to robić.
Po tym, gdy poszli razem do łóżka, zaczęłam kompletnie szaleć. Pierwszy raz, gdy byłam sama w łazience i pielęgniarka pojawiła się. Nieważne jak bardzo wydawało jej się, że jest straszna. To co jej zrobiłam było o wiele straszniejsze. Krew kapiąca z wanny. Może zostawiało to plamy, ale Moira wszystko posprzątała. Zawsze od razu sprzątała. Nawet jeśli chciałabym, żeby ktoś to zobaczył to Moira uniemożliwiłaby to.
Później padło na tych dwóch bliźniaków. Rudzi bliźniacy, mali chłopcy. Zawsze miałam słabość do rudych, ale to nie miało znaczenia. Zawsze rzucali pod nogi różne rzeczy i kiedy raz potknęłam się o nie to wściekłość przejęła nade mną kontrolę. Wydaje mi się, że zemdlałam. Kilka godzin później Moira namawiała mnie, żebym wykąpała się. Byłam cała pokryta krwią.
Gdy dowiedziałam się, że mogę robić takie rzeczy, nie mogłam przestać. Wiele potłuczonych szklanek i krwi. Nagle stało się to jedynym sposobem, który zapewniał mi sen w nocy. Świadomość, że mogę ich zabijać cały czas. Mogłam przez chwile czuć się lepiej. Żadnych wielkich uczuć. Oni wszyscy wracali.
Gejowska para. On zabił ich pierwszy, a ja powtórzyłam to. Zadowolony z siebie dupek był pierwszy. Zdrajca... Oh, umierał powoli. Wyjęłam jego wnętrzności i trzymałam je cały czas w rękach. Moira od raz przyszła posprzątać wszystko.
Niedługo po tym wydarzeniu Violet umarła. Właściwie to było to nawet piękne, ten cały jego krzyk, gdy umierała. Szkoda, że nie był taki smutny, gdy ja umarłam.
Uspokoiłam się odrobinę, gdy jej ciało gniło. Jej rodzina szybko poszła do piekła i umarli. Matka urodziła dziecko, które miała z Tate'm. Nienawidziłabym ją, gdyby to nie zabiło jej. Jej ojciec umarł, kiedy ta suka Hayden ukradła dziecko. Oczywiście teraz byli uwięzieni w domu, ale mały cud wydarzył się, gdy Violet powiedziała Tate'owi, aby zostawił ją.
Chciałam, żeby on mnie zobaczył. Pragnęłam go tak bardzo, że nawet nie moglibyście sobie wyobrazić. Ale poczekałam. Obmyślałam plan w ciemnych zakątkach domu.
To Violet powiedziała "żegnaj" Tate'owi. To od Violet on chciał przebaczenia. Więc zamiast Tate'owi... Powinnam pokazać się Violet.
"Nie wierzę!"
Siedziałam zwyczajnie za poręczą na szczycie schodów, gdy Violet zobaczyła mnie po raz pierwszy. Zerknęłam na nią przerywając wiązanie butów.
"Naprawdę jest tu ktoś w moim wieku?" Szybko zaczęła wspinać się po schodach.
Przechyliłam głowę na bok. "Tak?"
"Czekaj." Zatrzymała się krok przede mną. "Jesteś martwa, prawda?"
Przytaknęłam i delikatnie uśmiechnęłam się.
"Nie widziałam cię wcześniej! To jest takie świetne!" Usiadła przede mną. "Mam na imię Violet."
Wyciągnęłam w jej stronę rękę. 'Lily."
Uścisnęła moją rękę w geście powitania.
"Cieszę się, że tutaj jesteś. Wszystko zaczynało robić się takie nudne."
Zaśmiałam się cicho. "Jak dawno temu umarłaś?
"Około trzy lata temu. A ty?"
Zatrzymałam się. "To dobre pytanie..." Zaczęłam liczyć na palcach. "Może coś około ćwierć wieku?"
Oczy Violet rozszerzyły się. "Wow, to trochę czasu. Jak to możliwe, że nigdy wcześniej nie widziałam cię?"
Wzruszyłam ramionami. "Nie pokazuję się zbyt często."
Nastała pomiędzy nami cisza.
"Hej, robisz coś wieczorem?" Zapytałam nagle.
Zaśmiała się. "Nie."
"Możesz mi w czymś pomóc? To naprawdę ważne."
Pół godziny później byłyśmy w piwnicy i przesuwałyśmy wszystkie szafki i stoły.
"Często to robisz?"
Skinęłam głową napierając całym ciałem na stół, który chciałam przesunąć. "Facet jest tak nakręcony, że nawet nic nie zauważa, dopóki czegoś nie pomiesza."
Zachichotała, zmieniając miejsca położenia różnych słoików. Drzwi na górze otworzyły się i mogłam usłyszeć tupot stóp.
"Ah, Violet!" Złapałam ją i pociągnęłam za róg. Byłyśmy bardzo cicho, gdy usłyszałyśmy jak doktor zaczyna pracować przy jego stołach.
"Wie, że ktoś to robi. To naprawdę do denerwuje." Wyszeptałam, rozglądając się dookoła. "To wszystko dla zabawy."
"To właśnie robisz przez cały czas?" Zapytała Violet.
"Nie..." Najczęściej przyglądam się twojemu chłopakowi, a później sprawiam, że wszyscy w tym domu krwawią. "Jest więcej zabawy, gdy robi się to z kimś."
"Są tu inni ludzie z którymi można się bawić?"
"Tak i nie. Znasz dzieciaka na strychu?"
"Beau?"
"Tak. Ten dzieciak jest najlepszy w-" Nagle rozniósł się nieludzki syk i poczułam ból w kostce. Violet krzyknęła i odskoczyła do tyłu.
"Cholera!" Kopnęłam. "Thaddeus, odejdź!"
Kreatura, która kiedyś była dzieckiem zniknęła, ale Nora od razu pojawiła się.
"Bardzo przepraszam za niego, ale nie martw się. Mój mąż potrafi sobie świetnie poradzić z pogryzieniami." Nora wzięła mnie za rękę i wyciągnęła do światła. "Ukochany, twoje stworzenie ugryzło biedną dziewczynę."
"Wszystko ze mną okej, więc my po prostu pójdziemy-"
"Nie, nie. To bardzo proste, tylko kilka szwów. Damy ci znieczulenie, jeśli boisz się."
Mogłam zobaczyć w oczach Violet obawę.
"Nie musicie mi nic zszywać, jestem martwa."
"Oh, to nie problem. Zrobi to naprawdę szybko." Nagle doktor układał mnie na swoim stole i układał moją nogę w wygodnej pozycji.
Zacisnęłam zęby. "Uhm, Violet, zobaczymy się jutro."
Wyglądała na zdezorientowaną.
Wzruszyłam ramionami. "Zazwyczaj zajmuje mu to całą noc. Miło było cię poznać."
"Ciebie również." Wyglądała na samotną, gdy ruszyła schodami na górę.
"To nie zaboli ani trochę..."
Gdy tylko igła wbiła się we mnie i Violet była za drzwiami, zeskoczyłam ze stołu. "Spójrz, wszystko dobrze?" Po ugryzieniu nie było śladu.
"Muszę być bardzo, bardzo dobry." Doktor przytaknął.
Czułam złość narastającą we mnie. Wzięłam skalpel ze stołu i po chwili gardła doktora i Nory były poderznięte. Odwróciłam się, gdy usłyszałam coś za mną.
Co oni wszyscy tutaj robili? Pielęgniarka, bliźniacy, para. Oni wszyscy zmierzali w moją stronę.
Sądzę, że zemdlałam, ponieważ następną rzeczą jaką pamiętam jest to, że wszystko dookoła mnie było pokryte krwią, a Moira wciągała mnie na górę. Gdy zmyła ze mnie całą krew, zrobiła filiżankę herbaty dla mnie.
Było mi słabo, więc oparłam głowę o blat. "Nie możesz dać mi czegoś mocniejszego?"
Moira zaśmiała się cicho. "Umarłaś, gdy byłaś niepełnoletnia, kochana."
"Próbujesz ukarać mnie za to w jakim wieku umarłam?"
Moira pokręciła przecząco głową. "Oczywiście, że nie. Mówiąc o tym, jeśli próbujesz-" Skrzypienie na górze spowodowało, że przerwała i rozejrzała się dookoła. Wróciła do rozmowy, ale mówiła teraz ciszej. "Jeśli nie chcesz, żeby ten chłopak zobaczył cię to musisz być ostrożniejsza. On zawsze obserwuje ją."
"Myślisz, że robił to?"
"Nie, nie dzisiaj. Gdybym była tobą to wymyśliłabym jakiś plan." Przesunęła w moją stronę filiżankę. "Nie wiem co robisz, ale możesz zrobić to bardziej zorganizowanie."
Przyglądałam jej się jak chodziła dookoła kuchni i sprzątała. Gdy sięgnęła do regału, zaczęłam zastanawiać się dlaczego ona nosi taki wyzywający strój, który odkrywa prawie wszystko.
"Ciągle brudzisz te same ubrania. Nie mogę już pozbyć się z nich śladów krwi."
"Nie martw się, mam więcej na dole."
"Wiesz, tata Violet był terapeutą. Może powinnaś się temu bardzo przyjrzeć."
"Oh, Moira." Westchnęłam. "Nigdy nie byłabym dobrym terapeutą."
"Wiesz co mam na myśli, Lilian."
Dokończyłam herbatę i ruszyłam na dół. Daleko od miejsca w którym ciało Violet dawno temu rozłożyło się, miałam swój mały zakątek, gdzie spałam w nocy.
To było prostsze niż myślałam. Violet nie była tak mądra, żeby domyślić się o co mi chodzi. Nie wiedziałam dokładnie jaki jest mój cel, ale wiedziałam, że robię postępy.
Okryłam się jedną ze starych koszulek Tate'a i próbowałam zasnąć. Blisko mnie leżały moje rysunki. Większość z nich przedstawiała Tate'a. Zasnęłam z ręką zaciśniętą na jednym z nich.
Miałam zamiar odzyskać mojego zabójcę i nikt nie mógł mnie powstrzymać.
Omg, świetne! Autorka fajnie wszystko łączy z wydarzeniami z serialu. :) dziękuję, że tłumaczysz. <3 - Julka
OdpowiedzUsuńUwielbiałam ten serial. A teraz jest to, co wygląda jak ciąg dalszy, jest poprostu świetne! -A.
OdpowiedzUsuńCudowny fanfic! Tłumaczysz go za pomocą translatora czy słownika (chodzi o mało znane słowka) ?
OdpowiedzUsuńJeśli nie znam jakiegoś słowa to tłumaczenia szukam w słowniku.
UsuńI szacunek za to, inni idą na łatwiznę i szukają w internecie, a co za tym idzie - często mogą wyjść jakieś głupoty :)
UsuńŚwietne! Pisz dalej!
OdpowiedzUsuń