Nie pasował do typowego opisu początkującego, sadystycznego maniaka. Dobrze radził sobie w szkole. Był w stanie dogadywać się z rówieśnikami. Szanował większość starszych, innych niż jego matka.
Może to właśnie o to chodzi. Może to jego rodzinne życie. Byłam u niego w domu, Domu Mordu. Był ogromny jak dla jego rodziny, tylko jego mama i dwójka rodzeństwa. Jego matka była szalona. Zawsze paliła w wielkich ilościach. Zamknęła jego brata Beauregarda na strychu, ale wydawał się być szczęśliwy. Oczywiście jej chłopak zabił go. Może to właśnie to wszystko. Addy pilnowała go, ale on nigdy nie chciał, żeby była w pobliżu jakiegokolwiek zagrożenia. Więc może w tym wszystkim chodziło o jego rodzinę.
A może chodziło o mnie. Nikt zbytnio nie znał Tate'a zanim zaczęliśmy umawiać się. Nadal dokładnie pamiętam każdy szczegół dnia kiedy poznaliśmy się...
"Kim jest ten chłopak?" Szturchnęłam moją znajomą, Missy.
"Który?"
"Ten z patykiem".
"Ten na zewnątrz?"
"Tak. Stoi tam sam. Z kim on mógł przyjść?"
"Nie wiem. Może z Anthonym i resztą." Wskazała na Anthonego. "Tony! Podejdź tutaj."
Podszedł trzymając w ręce czerwony kubeczek. "Co?" Spojrzał na nią. W ten wyjątkowy sposób. Dużo osób tak na nią patrzyło. Była bardzo pożądana.
"Kim jest ten dzieciak?"
Tony spojrzał w odpowiednią stronę. "Oh, to jest Tate."
"Co on tu robi?"
"Zaprosiliśmy go. Jest naprawdę fajny." Mogłam zauważyć obawę w jego oczach. "Dlaczego pytasz?" Obawiał się, że Missy chciała chłopaka, który stał na zewnątrz.
"Lily lubi przyglądać mu się." Missy uśmiechnęła się zadziornie, gdy opróżniła swój kubeczek.
"Cóż, cholera Lil. Rusz swój tyłek." Tony popchnął mnie w kierunku drzwi.
"Nie. Ja, no wiesz... Tam jest prawdopodobnie zimno." Zerknęłam za okno na chłopaka z jasnymi włosami. Nagle ramię objęło mnie wokół talii i poczułam jak moje stopy unoszą się nad ziemią.
"Odstaw mnie na ziemie, Tony!"
"Nie ma takiej opcji, przykro mi Lily."
Zaniósł mnie na zewnątrz. Westchnęłam. Nie miało sensu kopanie i krzyczenie, to wyglądałoby tylko jeszcze bardziej poniżająco. Przerzucił mnie przez ramię i podszedł do chłopaka. "Cześć Tate."
"Co tam?"
"Ta dziewczyna przyglądała ci się. A więc trzymaj." Moje stopy znowu dotknęły ziemi i Anthony zmył się. Obróciłam się. Jego oczy były brązowe i lekko wystawały spod jego jasnych włosów. Był wyższy ode mnie i miał na sobie ciemną koszulkę pod czarną kurtką. Jego jeansy były podziurawione. Był przystojny. Siedziałam tam przez chwilę w mroźnej mżawce.
"Przyglądałaś mi się?" Delikatny uśmiech wślizgnął się na jego usta.
"Ja tylko... Siedziałem na zewnątrz... Sam... I ja tylko mówiłam, że..." Zebrałam do kupy moje myśli. "Mogę papierosa?"
Wyciągnął w moją stronę dłoń. Pomiędzy palcami trzymał papierosa. "Po prostu podziel się moim." Przez moje ciało przeszły dreszcze, gdy pochyliłam się i zaciągnęłam się. "Jak masz na imię?" Zapytał podpierając się na jednej ręce z tyłu.
"Lilian... Lily."
"Cóż, Lily..." Nagle złapał mnie za nogę i przyciągnął ją za siebie. "Jak dobrze umiesz utrzymać równowagę?" Uspokoiłam się stojąc na jednej nodze i zaśmiałam się lekko. "Co?" Uśmiechnął się.
"Mógłbyś rozwalić mi czaszkę w tej chwili o róg za mną..." Róg ściany za mną był dokładnie w miejscu gdzie bym upadła, gdyby puścił moją nogę.
"Oh. Naprawię to." Złapał mnie za drugą nogę i przyciągnął mnie do swoich kolan. "Cześć."
"Cześć."
Pochylił się w moją stronę przybliżając się do mnie. Nie pocałował mnie, chociaż myślałam, że zrobi to. Zamiast tego delikatnie trącił mój nos. Objęłam go ramionami i pocałowałam.
Okazało się, że większość naszych znajomych przyglądała nam się przez okno, ale to nie miało znaczenia. Byliśmy Lily i Tate'm, całującymi się po raz pierwszy w lekkim deszczu.
Związek trwał przez następny rok. Zima przyszła i odeszła. Wiosna przyniosła nowe życie. Lato wreszcie nadeszło i dokładnie wtedy zaczął się dramat.
Nasza grupa poszła pływać. W jednej minucie Tate był z nami, a w drugiej już go nie było. Nie wiedziałam o tym, że był nieobecny. Tony wrzucił mnie do wody. Tylko Tate wiedział, że nie potrafię pływać.
Nie wiem jak długo byłam pod wodą. Nie wiem jak długo zajęło im zorientowanie się, że nie wypływam na powierzchnie. Wszystko co wiem to, że następną rzeczą jaką pamiętam były usta Camerona przyłożone do moich i ja plująca wodą. Gdy skończyłam krztusić się Cameron znowu mnie całował. To nie było w porządku. Tate całuje mnie, nie Cameron. Byłam zaskoczona.
Wreszcie, gdy skończył wszyscy patrzyli się na nas. Cameron uśmiechał się, a ja zarumieniłam się.
"Gdzie jest Tate?" Wstałam szybko wycierając usta.
"Rumienisz się, Lil. Podobało ci się to." Missy uśmiechała się zadziornie.
Czułam wściekłość, gdy śmiali się ze mnie. Nie myślałam o tym, po prostu zamachnęłam się na Missy. Kiedy odeszła to obróciłam się na pięcie i zobaczyłam Tate'a na werandzie. Wzięłam ręcznik. Moje ubrania były przemoczone, ponieważ nie miałam na sobie stroju kąpielowego. Wbiegłam na górę po schodach. Tate wyglądał na zdezorientowanego. "Lily, co się dzieje?"
'Wychodzimy." Ruszyłam przez dom szukając moich butów. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, gdy Tate zaczął zadawać mi więcej pytań. Jestem zdrajczynią, prawda? Zdradziłam jedyną osobę, którą naprawdę kocham...
Czułam wściekłość, gdy śmiali się ze mnie. Nie myślałam o tym, po prostu zamachnęłam się na Missy. Kiedy odeszła to obróciłam się na pięcie i zobaczyłam Tate'a na werandzie. Wzięłam ręcznik. Moje ubrania były przemoczone, ponieważ nie miałam na sobie stroju kąpielowego. Wbiegłam na górę po schodach. Tate wyglądał na zdezorientowanego. "Lily, co się dzieje?"
'Wychodzimy." Ruszyłam przez dom szukając moich butów. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, gdy Tate zaczął zadawać mi więcej pytań. Jestem zdrajczynią, prawda? Zdradziłam jedyną osobę, którą naprawdę kocham...
Nagle spadłam z drewnianych schodów. Tate w ciągu sekundy znalazł się za mną. Płakałam. Tak bardzo płakałam, że doprowadziło to do tego, że powiedziałam mu o wszystkim. Przyjął to dosyć dobrze. Albo tak przynajmniej myślałam.
Kiedy Tate zaczął strzelaninę w szkole, zabił wszystkich, którzy byli z nami na plaży tamtego dnia. Zastrzelił Camerona na moich oczach.
Ale ja nie byłam przestraszona. Nie byłam smutna. Tak szybko jak tylko zdobyłam szansę, przemknęłam obok policjantów w szkole i pobiegłam do jego domu. Nadal kochałam go, po tym jak zabił ich. Nadal kochałam go, pomimo tego, że był mordercą. Nadal chciałam mojego psychopatę.
Wślizgnęłam się przez jego okno. Dopiero po fakcie zorientowałam się, że mogłam wejść normalnie drzwiami. Jego matka wpuściłaby mnie. Wtedy przynajmniej ktoś wiedziałby, że byłam tam.
Najpierw ogarniała go ciemność, ale później złagodniał. Razem płakaliśmy. Nie chciałam, żeby policja zabrała go. Mieliśmy zamiar uciec do jakiegoś bezpiecznego miejsca. Nikt nie mógłby znaleźć nas.
Całował mnie, a później jego dłonie znalazły się dookoła mojej szyi.
Nie mogłam oddychać.
Upadłam na kolana.
Objął ramionami moją głowę i... Koniec. Byłam martwa.
Niestety widziałam wszystko co działo się później. Usłyszał mężczyzn za drzwiami, więc wciągnął moje ciało pod jego łóżko. Smutną rzeczą było oglądanie jak umiera. Został postrzelony wiele razy. Płakałam. Płakałam, gdy mój morderca umierał. Czasami nadal płaczę z tego powodu.
Przechodzę przez to cały czas. Nie chcę przyjąć tego do wiadomości, ale to może ja byłam osobą, która doprowadziła go do takiego szaleństwa. Może to ja byłam tą ciemnością, która go przytłaczała.
Znowu i znowu. Ale to nie mogę być ja. Szukam innych odpowiedzi, innych winnych. Doprowadza mnie to do szaleństwa. Jest milion rzeczy, które mogły doprowadzić Tate'a do załamania. To nie mogłam być ja.
To. Nie. Mogłam. Być. Ja.
Kiedy Tate zaczął strzelaninę w szkole, zabił wszystkich, którzy byli z nami na plaży tamtego dnia. Zastrzelił Camerona na moich oczach.
Ale ja nie byłam przestraszona. Nie byłam smutna. Tak szybko jak tylko zdobyłam szansę, przemknęłam obok policjantów w szkole i pobiegłam do jego domu. Nadal kochałam go, po tym jak zabił ich. Nadal kochałam go, pomimo tego, że był mordercą. Nadal chciałam mojego psychopatę.
Wślizgnęłam się przez jego okno. Dopiero po fakcie zorientowałam się, że mogłam wejść normalnie drzwiami. Jego matka wpuściłaby mnie. Wtedy przynajmniej ktoś wiedziałby, że byłam tam.
Najpierw ogarniała go ciemność, ale później złagodniał. Razem płakaliśmy. Nie chciałam, żeby policja zabrała go. Mieliśmy zamiar uciec do jakiegoś bezpiecznego miejsca. Nikt nie mógłby znaleźć nas.
Całował mnie, a później jego dłonie znalazły się dookoła mojej szyi.
Nie mogłam oddychać.
Upadłam na kolana.
Objął ramionami moją głowę i... Koniec. Byłam martwa.
Niestety widziałam wszystko co działo się później. Usłyszał mężczyzn za drzwiami, więc wciągnął moje ciało pod jego łóżko. Smutną rzeczą było oglądanie jak umiera. Został postrzelony wiele razy. Płakałam. Płakałam, gdy mój morderca umierał. Czasami nadal płaczę z tego powodu.
Przechodzę przez to cały czas. Nie chcę przyjąć tego do wiadomości, ale to może ja byłam osobą, która doprowadziła go do takiego szaleństwa. Może to ja byłam tą ciemnością, która go przytłaczała.
Znowu i znowu. Ale to nie mogę być ja. Szukam innych odpowiedzi, innych winnych. Doprowadza mnie to do szaleństwa. Jest milion rzeczy, które mogły doprowadzić Tate'a do załamania. To nie mogłam być ja.
To. Nie. Mogłam. Być. Ja.
Cudowne, czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńCudo, czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńŚwietne :* czekam na następny :) co ile będziesz dodawała? :)
OdpowiedzUsuńBoskie:*
OdpowiedzUsuńSzybko się scala niemalże pełen obraz w wyobraźni. Tylko teraz ciekawe co dalej skoro wszyscy nie żyją...
OdpowiedzUsuńto jest na podstawie serialu american horror story. jeśli umrzesz w tym domu to na zawsze zostaniesz tam jako duch.
Usuńale się wkrecilam omfg to ZAJEBISCIE się zaczyna kochanie!
OdpowiedzUsuńSuper...*-* Czekam na kolejny! ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga
http://swagonyou69.blog.pl/
To jest mega :D nie mogę się doczekać nn i tego co będzie w następnych rozdziałach *-* przy okazji zapraszam na http://one-day-tlumaczenie.blogspot.com/?m=1 <3
OdpowiedzUsuńO matko. Opisałaś wszystko w tym rozdziale, że aż zastanawia mnie co będzie dalej. Rozdział naprawdę dobry. Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń